środa, 23 marca 2011

PANDHEMION I MASS EFFECT

Właśnie skończyłem Mass Effecta 2. Pierwsza część była rewelacyjna ale druga biła ją o głowę. Świetne pomysły i genialny klimat. Końcówka dwójki to majstersztyk. Ten moment gdy zobaczyłem ludzkiego Reapera to tak jakbym się cofnął do młodzieńczych lat gdy oglądałem Terminatora. Jedna z najlepszych gier w jakie kiedykolwiek grałem. Wielki szacun dla twórców.



Podczas gry przyszło mi do głowy kilka pomysłów które mógłbym zaadaptować do PANDHEMIONA.
1. Tytani - chciałbym ich wprowadzić. Zastanawiam się czy uczynić ich wynikiem eksperymentu Etherali czy może ich przeciwnikiem napotkanym na jakimś odległym planie egzystencji. Wielcy, potężni, inni. Czy uczynić z nich konglomerat dusz jakichś zniszczonych ras, czy może będą sługami ANIHILUSA, POŻERACZAMI ŚWIATÓW?? Chyba ten drugi pomysł mi bardziej pasuje. Bądź co bądź to ASCENDENCI są konglomeratem dusz, więc nie ma co powielać pomysłów.

2. Arachnidzi - od dawna nosiłem się z pomysłem wprowadzenia takiego przeciwnika do mojego uniwersum. Na samym początku mieli być podobni do sharanów z KCetów. Później wymyśliłem sobie że będą ich różne rodzaje, a teraz wyobrażam ich sobie jako takich Collectorów. Centralny mózg, jakiejś arachnidzkiej bogini zarządzający ulem, mutującym ludzi i zwierzęta względem swych potrzeb. Pokrywający ich chityną, zwiększających ich wielkość, łączących ich w jakieś chimeryczne chitynowe kształty, na wzór TYRANIDÓW czy ZERGÓW. I wszytko to mieszka na jakimś planie egzystencji i przełazi przez bramę na Arsa'an w poszukiwaniu surowców, niewolników i jedzenia.

3. Asari - pomysł z rasą samych kobiet zdolnych do rozmnażania z każdą inną rasą jest świetny. Sądzę że wstawię to jako zdolność dostępną dla wyznawczyń TEGEI. Będziesz chciała mieć dzidziusia z reptillionem, wież mocno i głęboko a bogini może cię wysłucha. Właściwie to też daje fajne możliwości nadużywania tej zdolności. Takie demony np. mogą szukać tak obdarzonych kobiet aby je posiąść i mieć demoniczno ludzkie dzieci.

2 komentarze:

  1. Jedyneczka wydała mi się tak liniowa, że zupełnie nie chciało mi się w nią grać, dwójki pewnie nie zbadam - nie chce mi się :D
    Pewnie wezmę się za obie gry za jakieś 5,6 lat - to mój normalny czas na rozruch po premierze :F

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie grałem przez 2 lata, nie licząc kilku tygodni spędzonych z Mount and Blade. Co do Mass Effecta to 1 przestaje być liniowa w momencie wylotu z Cytadeli. Ja za pierwszym razem gdy w tą grę grałem to się tam zawiesiłem. Kupa chodzenia i pierdół. Później jednak akcja staje się ciekawsza.

    Nie mówię że te gry są perfekcyjne, jednak podziwiam pewne elementy które zostały wyeksponowane. Fabuła jest ciekawa i zdąża do epickiego finału. Walka jest bardzo sprawnie rozwiązania i zadowala moje rundowo/taktyczne wymagania. Bohaterowie są ciekawi. Dialogi momentami przydługie, ale nie tak jak w Wiedźminie który mnie pod tym względem zanudzał. Łącznie więc jak dla mnie bardzo dobra gra. Aha, co najważniejsze, zaczęła mnie męczyć dopiero pod sam koniec, więc jeszcze udało mi się ją ukończyć. Bo do większości gier nie mam niestety takiej cierpliwości.

    Zastanawiam się teraz co dalej. Shoguna 2, czy Mount and Blade albo Dragon Age czy Divinity 2 Ergo Draconis. No cóż zobaczymy....

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...